
Na czym polega atrakcyjność tego rozwiązania?
Głównie na tym, że:
- podczas eksploatacji dysz ceramicznych wytrącają się są osady pochodzące z odparowania wody pomiędzy zabiegami. Dla dysz ceramicznych najlepiej by było , żeby cały czas pracowały lub były w wodzie. Wytrącane związki kamienia na ceramicznych elementach dyszy zakłócają jakość rozpylania i w zależności od twardości wody po sezonie powinny być wymienione pomimo , że ich przekroje nie są zużyte - to jednak osady psują jakość rozpylania. Próba usunięcia mechanicznie osadów zazwyczaj kończy się uszkodzeniem precyzyjnych krawędzi lub kanałów. W dyszach ze stali szlachetnej łatwiej jest usunąć kamień używając związków rozpuszczających kamień i czyszcząc je szczotką.
- tradycyjne dysze ceramiczne jest bardzo trudno utrzymać w najwyższym reżimie jakościowym ze względu na skurcze materiału w procesie wypalania.
Jeśli ogólne normy na dysze akceptują jakość opisaną 7% współczynnikiem zmienności natężenia wypływu (rozkład na opryskiwanej powierzchni ma odchyłki od średniej wartości +/- 15%) to wszyscy są zadowoleni i gdyby wszyscy dostawcy dysz na nasz rynek oferowali tej klasy towar to by było bardzo dobrze. Te same dysze ze stali szlachetnej wykonane obróbką skrawania z łatwością uzyskują powtarzalne parametry jakościowe z 2 razy większą dokładnością - czyli ich zmienność wypływu mieści się w 3% współczynniku zmienności - co można przełożyć na powłokę nanoszoną z dokładnością +/- 7 %.
I tu jest sedno tej idei: niewiele droższe dysze ze stali szlachetnej nakładają w najgorszych obszarach powłokę z ubytkiem 7% podczas gdy ceramiczne firmowe z atestem ten ubytek czynią 2 razy większy czyli plus/minus 15% . Dysze ceramiczne najtańsze na rynku z całą pewnością ten ubytek czynią nawet o 30-50% większy. I to co niby widać gołym okiem, że ładnie "pyli" okazuje się , że na niektórych fragmentach korony jabłoni nakładają powłokę nawet o 40-50% większą od średniej a na innych o 50% mniejszą ilość preparatu od średniej wartości dawki na hektar. Przekładając to już na konkrety możemy mieć sytuację , że np. niektóre kolonie mszycy otrzymują dawkę preparatu w wielkości 150% a inne dostaną zaledwie 50% tej dawki tylko z tytułu słabej jakości rozpylaczy. Na te niedoskonałości nakładają się również inne błędy opisane poniżej i te rozbieżności jeszcze wzrastają. Jakie są potem tego skutki to większość sadowników potrafi sobie dokładnie wyobrazić. Są one później opisywane w komentarzach w mediach społecznościowych np. że niektóre preparaty działają dopiero jak się zwiększy dawkę ..... dwukrotnie. Nikomu nie przychodzi do głowy, że może to być wina złego ustawienia opryskiwacza oraz tego , że jeśli tacy sadownicy mają jako priorytet kupować wszystko co najtańsze - to prawdopodobnie jest tak, że kupują preparaty najtańsze z dystrybucji niekoniecznie legalnej, to dysze też kupują najtańsze i w ten sposób od lat nie ma postępu w technice opryskiwania. Rządzi zasada "żeby był efekt - trzeba dawać więcej" i zupełnie niepotrzebnie narażają swoją produkcję zwiększając w sposób niedozwolony dawki hektarowe. - wydając w końcu większe pieniądze. Efekty takiego działania są różne - ale pewne jest , że taki system nie sprzyja wyprodukowaniu czystego towaru bez pozostałości o satysfakcjonującym plonie.
A może lepiej kupić precyzyjne rozpylacze, dostosować technikę do minimalnych strat przez przedmuchiwanie i osiągnąć poziom maksymalnego osadzania kropli na opryskiwanych powierzchniach i stosować standardowe dawki preparatów z gwarantowanym skutkiem???

Na fotce najwięcej jest kropli malutkich (jest to prawdopodobnie zakres od 20 do 70 mikrometrów) , które nie będą osadzone na opryskiwanej powierzchni drzewa , gdyż ruchem tych kropli rządzi strumień powietrza i te krople przelecą za koronę i osiądą na ziemi lub do tego czasu odparują i zostaną stracone. Pomimo, że tych kropli jest najwięcej to jednak strata będzie niewielka - bo one zawierają malutką objętość cieczy - jaką?
Tu możemy tylko szacować : jeśli uznamy ,że ich średnica jest 2 x mniejsza od wzorcowej jednostek (kolor niebieskiej = 1 jednostkę objętości - to stosunek cieczy jaką zawierają w stosunku do objętości kuli wzorcowej wynosi:
60 * Vkdr 60 x 0,5 x 0,5 x 0,5
----------- = ----------------------------- = 7,8
Vkwz 1 x 1 x 1
Czyli wszystkie krople zbyt drobne (ok. 60 sztuk), żeby osiąść na opryskiwanej powierzchni ukradną równowartość cieczy 8 kropli wzorcowych.
Bardziej dla nas jest istotne ile w takim razie wynosi objętość 3 kropli o średnicy największej - szacunkowo wynoszącej 5 jednostek średnicy kropli wzorcowej?
3 x Vkr bd 3 x 5 x 5 x5
-------------- = --------------------- = 375 jednostek objętości kropli wzorcowej
1 x V kr wz 1 x 1 x 1
Czyli 3 krople największe ukradną równowartość cieczy 375 jednostek objętości kropli wzorcowej a zostawią co najwyżej kilka śladów z preparatem
Jeżeli uznamy, że na analizowanym fragmencie kropli pozostałych o średnicy zbliżonej do kropli wzorcowej jest ok. 20 i do tego dodamy ślady jakie pozostawią krople zbyt duże które mogą się rozbić na mniejsze i zostawić ślad to mamy osadzona ilość cieczy odpowiadającą ok. 27 jednostkom objętości kropli wzorcowej.
Posumowanie:
Na rozpatrywanym fragmencie obrazu rozpylonej cieczy z słabej jakości rozpylaczy nowych mamy do dyspozycji 8 + 375 +27 = 410 jednostek rozpylonej cieczy
Niestety z tej objętości cieczy szanse na wykorzystanie i osadzenie preparatami kontaktowymi ma tylko 7% rozpylonej cieczy !
Nieco lepiej jest w tym przypadku z preparatami układowymi i nawozami - choć lokalne wielokrotne przedawkowania z dużych kropli mogą pogorszyć jakość owoców.
Wynik naszego rozumowania jest dobrą ilustracją oszczędności przy zakupach dysz, o których nic nie wiadomo poza tym , że są tanie.
Dotyczy to także nowych opryskiwaczy wyposażanych w dysze bez certyfikatu. Za produkcję żywności odpowiada sadownik i nie ma tłumaczenia - że takie mi sprzedali.
Nie wystarczy zakupić opryskiwacz za ponad 50 tys zł (najczęściej , żeby było taniej to z niewiadomej jakości rozpylaczami) i potem narzekać na .........preparaty , że nie działają pomimo, że już 70 raz w sezonie jabłonie są opryskiwane. 70 razy jak? - wykorzystując kilka procent oprysku? Sadownicy to najbogatsza grupa producentów żywności - stać ich ciągle od lat na takie marnotrawstwo...
Zastanówmy się w takim razie co by było, gdyby w nowym sezonie wszyscy przyłożyli się do właściwego ustawienia parametrów opryskiwania i zakupili dysze dobrej jakości np. firmy TeeJet? i poprawiliby kilkukrotnie ilość osadzanej cieczy a na dodatek zmniejszyli by dawki środków ochrony do wartości minimalnych np. niekiedy o 50%. To dopiero oznaczałoby, że zaczynamy na serio myśleć o produkcji zdrowszej żywności i ochronie środowiska. Być może nie wszyscy byliby z tego zadowoleni a całe zagłębie sadownicze zredukowałoby znacznie zużycie chemii i wtedy moglibyśmy się poszczycić fenomenem czołowych producentów ogromnej ilości zdrowej żywności...... można pomarzyć ???
Ale poprawa rozpylania cieczy w skali mikro to jeszcze nie koniec drogi do poprawy jakości opryskiwania.
Jest jeszcze bardzo źle w skali makro - dystrybucji poprzecznej opryskiwania.
Do tego dochodzą inne bariery skuteczności zabiegów będące poza zasięgiem wpływu techniki opryskiwania polegające na tym, że:
- z roku na rok są skreślane mniej przyjazne dla środowiska preparaty,
- rygorystycznie powinny być przestrzegane dozwolone dawki preparatów na hektar z uwagi na ryzyko wystąpienia pozostałości chemii w owocach - co jest już w tym momencie łatwo mierzalne
To wszystko powoduje, że każdy sadownik powinien przy opryskiwaniu zadbać o to, żeby jak najbardziej równomiernie nałożyć powłokę preparatu na chronione powierzchnie. Co to znaczy???
Czy do tej pory opryskiwanie firmowymi dyszami ceramicznymi np. TeeJet nie było doskonałe ???
Wyjaśnienie:
- było doskonałe w pewnym zakresie dozwolonej wartość zmienności wypływu 7% - pomimo bardzo dobrego produktu jakim są dysze TV-VK ConeJet w większości opryskiwacze są ustawione na zbyt wysokie ciśnienie opryskiwania w stosunku do ciśnienia referencyjnego dyszy – co sprzyja wzrostowi części cieczy traconej przez nieosiadanie na skutek zbyt dużego udziału drobnych kropli i bardzo często zbyt silnego strumienia powietrza . W konsekwencji w większości przypadków przez brak poprawnego ustawienia parametrów opryskiwania jest tracone nawet ponad 50% cieczy roboczej, która nie osiada na drzewach (tunelowe ani elektrostatyczne opryskiwacze niczego radykalnie tu nie zmieniają ). Tracona ciecz osiądzie (jeśli wcześniej nie odparuje) najczęściej na ziemi lub murawie.
- dysze ze stali szlachetnej powstałe w wyniku obróbki mechanicznej osiągają ten współczynnik z łatwością 2 razy lepszy czyli ok. 3% - jednak wymagają dla długiej eksploatacji stosowania w zakresie ciśnienia do 7 barów
- cyfrowego miernika ciśnienia podającego wartość z dokładnością do jednego miejsca po przecinku - np. 3,2 bara, małe i niedokładne manometry o zakresie do 25 barów nie pozwalają na odczyt ciśnienia poniżej 5 barów
- wspomagania mieszania cieczy dyszami / pompami strumieniowymi wykorzystującymi nadmiarową ciecz z powrotu (przelew) - to pozwala na bezpieczną pracę opryskiwacza z dowolnie niskim ciśnieniem,
- automatycznej regulacji w oparciu o wskazania z czujnika przepływu będącego gwarantem utrzymania stałej dawki. Posługiwanie się wszelkiego rodzaju regulatorami ciśnienia mechanicznymi - a szczególnie tymi w których elementem pomiarowym jest tłok a nie membrana - zawodzi z dokładnością i powtarzalnością po uwrociu - w zakresie niskich ciśnienia.
- dobrej jakość rozpylaczy zakupionych u firm nieuczciwie sprzedających złą jakość dysz w Polsce - co powoduje bardzo rozbieżne dozowanie na stromej charakterystyce wydajności tych dysz do 5 barów. Dopiero przy wyższym ciśnieniu charakterystyka wydajności dysz się spłaszcza i wtedy są mniejsze rozbieżności pomiędzy nimi w dozowaniu.
Zbyt duża prędkość opryskiwania w stosunku do prędkości minimalnej na uwrociu. Jeśli uwrocie jest krótkie i wymaga zwolnienia np. do 4 km/h - to opryskiwacz powinien być tak ustawiony, żeby przy tej prędkości regulator redukował jego wartość do najmniejszej wartości gwarantującej jeszcze poprawną strukturę kropli - czyli w przypadku dysz TeeJet będzie to wartość 2 bary. Daje to szansę na zmieszczenie się w zakresie poprawnego rozpylania cieczy przy osiągnięciu docelowej prędkości np 7 km/h i więcej. Ci , którzy chcą jeździć jeszcze szybciej muszą od razu zmienić dysze wirowe na te o strumieniu płaskim. Czyli zamiast dyszy TX#8002VK zastosować dysze XR8002VK o tych samych parametrach wydajnościowych lecz nieco grubszej kropli. Jeśli tego nie ma a minimalne ciśnienie na uwrociu wynosi np 5-7 barów to potem przy dojściu do większej docelowej prędkości opryskiwania już właściwie ciśnienie idzie na taki poziom, że pół cieczy nie osiada tam gdzie powinno!
Uwaga , część opryskiwaczy ma bardzo słabej jakości korpusy obrotowe ze zużytym systemem odcinania, co powoduje , że nie wszystkie pryskają przy 2 barach. - U rekordzisty były takie, które puszczały ciecz dopiero przy 4 barach- a więc na uwrociu połowa dysz by nie pryskała.